1 sierpnia 2013

Jak wziąć się w garść?

Weź się w garść! Słyszysz to może od rodziny bądź znajomych, a może nawet to Twój wewnętrzny głos krzyczy "Weź się w garść". Ale jest ciężko, nie wiesz jak to zrobić, czujesz brak wewnętrznej siły, nie widzisz sensu żeby rano wstawać, a może nie tyle tego sensu nie widzisz, co chciałbyś tak po prostu odciąć się od świata na jakiś czas, odciąć się od problemów. Być może potrzebujesz trochę więcej czasu, aby z tego marazmu wyjść. Nie ma w tym nic złego, nie jest to czas zmarnowany o ile w końcu podejmiesz decyzję aby ruszyć z miejsca.. Nareszcie dla mnie ten moment właśnie nadszedł!

No więc kilka dni temu podjęłam decyzję i postanowiłam wziąć się w garść.. a z tym postanowieniem stworzona została cała lista nawyków, z którymi się żegnam (tzn. miejmy nadzieję już pożegnałam) i pozytywnych nawyków, które mam kultywować, aż staną się one tak nieodłączną częścią każdego mojego dnia, że nie będę musiała się już nad nimi zastanawiać.

I tak na pierwszy rzut poszły seriale... niezłe wytapiacze czasu. Podsumowałam, że (wstyd się przyznać.. no ale cóż.. może ten wstyd mnie jakoś dodatkowo zmotywuje) codziennie traciłam 4 godzinki na oglądanie seriali.. no bo wiadomo jak już obejrzy się jeden odcinek, to nas wciągnie, potem drugi, a to potem już od siedzenia przed tym komputerem nic się nie chce, więc jak nic się nie chce, no to jeszcze jeden i jeszcze jeden. 4 godziny dziennie - 28 godzin w tygodniu - 112 godzin w miesiącu... nie będę już tego dalej kalkulować ile to jest w roku bo już to mnie przeraża.. 112 godzin... ile można w tym czasie zrobić?! No nie, sama w to nie mogę uwierzyć 112 godzin. Ale ok, żeby dalej nie przeciągać tej rozpaczy, najgorsze jest to, że te seriale zamiast zostawić na koniec dnia/wieczór/jako nagrodę za dobrą robotę w ciągu dnia, to ja już od rana/południa... dodatkowo, nie tylko wszystko odkładałam "na po serialu" i "na po jeszcze jednym odcinku", to przeplatanie pracy z ich oglądaniem sprawiało, że nie wypoczywałam efektywnie.

Nawyk drugi... jak kolejny chwast do wyplenienia... no cóż mój komputer był przeze mnie od jakiegoś czasu włączany niemalże po przebudzeniu, nawet śniadania nie zjadałam, a komputer był już włączony. (Niektórzy tak mają podobno ze smartfonami ;) Nie wspomnę już o tym, że to śniadanie (i większość innych posiłków) również spożywałam, przed tym komputerem. No i oczywiście, komputer ten był włączony (i nie tylko włączony ale przez większość czasu przed nim przesiadywałam) do ostatniej minuty przed snem! I jak tu zebrać myśli?

Kolejny nawyk do wyplenienia, a w zasadzie to nazwijmy to nawyku brakiem :) moja aktywność fizyczna, no cóż poza wyjściem do sklepu bądź do pracy ograniczona jest do zera. Na przestrzeni ostatniego roku kilka razy próbowałam się zabrać za wykonywanie ćwiczeń, ale bez skutku - a to jestem zmęczona, a to się właśnie najadłam, a to jestem za głodna i nie mam siły, a to nie mam czasu (bo czas pewnie zmarnowałam na seriale ;) Tak wiem wygląda to tragicznie...

Kolejny nawyk... już czwarty nieregularne odżywianie się i nie przywiązywanie zbytniej wagi do tego co się je, nie spożywanie wystarczającej ilości kalorii, co myślę spotęgowało w ostatnim czasie moje poczucie beznadziejności jako, że odczuwałam kompletny brak energii i osłabienie, cóż na szczęście nasz organizm ma swoje sposoby na to, żeby nam pokazać, że czegoś mu potrzeba..

Wylegiwanie się łóżku do późna a później dziwienie się, że nie mogę zasnąć.. No co Ty!? do tego przez takie podejście nie zawsze miałam wystarczającą ilość snu, co pogłębiało uczucie braku energii (i mojego ogólnego "zdołowania").

Odkładanie na później - pomimo list robionych praktycznie codziennie miałam ciężki czas z wywiązywania się z tego, co sobie zaplanowałam, co niemalże zakończyło się nieciekawie pod względem zawodowym.

Nawyk dość nietypowy... mam wrażenie, że kultywowałam mnóstwo negatywnych myśli, zamartwiałam się sprawami, które nigdy się nie ziściły, zakładałam, że inni mają złe intencje, jednym słowem zamiast myśleć pozytywnie myślałam negatywnie - czy to nie jest idiotycznie? po co marnować swoją energię i spokój umysłu na coś co nie miało miejsca? po co martwić się na zapas? - no tak, słyszałam te stwierdzenia od innych setki razy ale jakoś do tej pory chyba do mnie nie dotarło, że faktycznie takie podejście do spraw nie ma sensu. To znaczy, nareszcie to do mnie dotarło!

Myślę, że dodać należy jeszcze nie docenianie tego co mam.

Ponadto miałam wrażenie, że stoję w miejscu, że się nie rozwijam - zarówno w kontekście samodoskonalenia, jak również w kontekście zawodowym. Z wymówkami a raczej poczuciem żalu, że nie mam na to przecież czasu (czasu, który sama marnowałam ;)

No cóż.. to jest to co trzeba wyplenić, a już wkrótce, o tym jakie pozytywne zmiany wprowadzam i jak to robię!

Najważniejsze - jest wola i motywacja do zmian!

A Wy, jakie nawyki chcecie zmienić?



11 komentarzy:

  1. tak trzymac! tez mam podobny plan :)

    OdpowiedzUsuń
  2. o boniu dokladnie mam to samo wszystko te same nawyki tylko jak to zmienic :(
    myslalam juz o wizycie u psychologa ale nie wiem czy to cos da ja juz chyba nigdy nie uwierze ze moge sie zmienic... pozdrawiam i zycze powodzenia i oby nie byl to slomiany zapal

    OdpowiedzUsuń
  3. Kibicuje i działam.Chcieć to móc.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo mi się podoba ,że to dostrzegłaś. Dalej to tylko chęci i jeszcze raz chęci. Mam podobną sytuację i pracuje nad tym. Staram się odkrywać w sobie talenty i na nie przeznaczać swój czas. Są dni kiedy daje się pociągnąć zbyt dużej dawce lenistwa ale w tedy mam gorsze samopoczucie.
    Trzymam kciuki i powodzenia w realizowaniu swoich postanowień :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam to samo. Niesamowite !

    OdpowiedzUsuń
  6. Wszystko fajnie, ale jak te nawyki zmienić? Moich "powstań" i "przebudzeń" było mnóstwo a i tak prędzej czy później się poddawałem, a bo nie wyszło. Ciężko mi utrzymać nowe nawyki i szukam sposobu, jakiejś techniki, żeby w końcu mi się udało...

    OdpowiedzUsuń
  7. kurcze czytam i jakbym czytała o sobie , czuję sie besnadziejnie i nikomu nie potrzebna ...

    OdpowiedzUsuń
  8. Boże drogi... co za komentarze

    OdpowiedzUsuń
  9. Czas ucieka latka lecą a problemy wciąż są podobne.....

    OdpowiedzUsuń